mówię i odchodzę jak potrafią odchodzić tylko najwięksi.<br><br> <br>Z Budapesztu przywiozłem sobie ostatnią płytę Poguesów. Już bez MacGowana, starego zapijaczonego, bezzębnego MacGowana, który na zdjęciu w piśmie "Q" wygląda na śmiertelnie przerażonego, na tle baru (może dlatego że siedząc tyłem nie widzi go i boi się, że nagle zniknął cały alkohol) zarośniętego, z nie przypalonym jeszcze Marlboro między palcami. Podobno został wyrzucony z kapeli, bo już mieli go dosyć, jego nieustannego pijaństwa, kiedy uwalony sake w superszybkim japońskim pociągu wypadał nieprzytomny na peron w jakiejś Osace albo Kioto. Teraz nagrał solową płytę, o której Muniek mówi że jest kultowa, i właściwie