Faurégo i Berga, a po przerwie z obfitą kolacją bufetową - Duparca. Były to ulubione pieśni Juliana. Zasłuchany w Phidylé, Le manoir de Rosemonde, a na zakończenie L'invitation au voyage, był przekonany, że Olibisi śpiewa je dla niego i tylko dla niego. Jej namiętny, bogaty głos o niezwykłej rozpiętości na pograniczu altu i mezzo - tak że radziła sobie bez trudu nawet z pirotechniką Berga - miał coś z aromatu jesiennych liści, gnijących już nieco w ciemniejszych ustroniach lasu. Jakże więc świetnie pasował do słów Baudelaire'a, do harmonii i melodii Duparca, melancholijnych, ociężałych, zmysłowych, pełnych chorobliwej wyobraźni. Może właśnie tylko Murzynka, właśnie taka, o