złożył do snu,<br>Może cię tylko miecz kata ocalić.<br><br>Kat<br>Nie powołany przez prawo ni nawyk<br>Kto dyletancko śmierć pannie sposobi,<br>Wykrada oręż z dłoni fachowcowi,<br>Lecz nie odbierze mu chętki i wprawy.<br><br>Adwokat<br>Tak całość sprawy w formułę oprawię,<br>Zuzanno, wołaj, bo "qui tacent, clamant''...<br>Zwiodła cię pycha, zaszlachtował amant,<br>Lecz nie zawiedziesz się nigdy na prawie.<br><br>*<br>Gdzie o Rubensie nie słyszano nawet<br>(Obfitość boczków bunt by wskrzesić mogła)<br>Miała Zuzanna dwa posępne biodra,<br>Szczęki wysmukłe jak szkielecik wróbli.<br><br>Deszcz ją obmywa, odziewa ją pająk,<br>Balową suknię uplata pomału,<br>A czterej starcy uparcie zdążają<br>Do niepochwytnych zarysów morału.<br>Kanon<br>(1965