którym znalazł się sam Visconti, tak bardzo przywiązany do czysto estetycznych walorów, a jednocześnie przekonany o winie, która leży nie tylko w umierających światach wyznawców sztuki, ale i w tej sztuki istocie, przynajmniej od czasu, gdy oddzieliła się od kultu pretendując do roli samowystarczalnego sacrum. Winie, która polega właśnie na amoralności piękna, na imitacji życia, na nieustającym na to życie wpływie przy jednoczesnym ostentacyjnym braku odpowiedzialności. Niestety nie widziałem baletu według Mario i czarodzieja, ale jakże charakterystyczny jest sam fakt, że Visconti był pomysłodawcą i reżyserem tego spektaklu.<br>Visconti nie mógł jednak pominąć i najciemniejszych momentów tego procesu historycznego i mentalnego