Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
te kwity, żeby mieć później spokój, siadamy do papierków, Ewa Sz., moja szefowa, moja dłoń na udzie szefowej. W połowie pracy lądowaliśmy na dywanie, na sztucznym niedźwiedziu z realistycznym łbem i szklanymi oczami; Ewa pode mną w rozchełstanej bluzce, rajstopy pospiesznie z jednej nogi ściągnięte. Ewa, której mocne, sprężyste ciało amortyzuje coraz szybsze uderzenie moich lędźwi.
- Na drugi raz nałożę pończochy - powiedziała wstając.
I dotrzymała słowa, więc w następną sobotę lot dywanem był jeszcze podniebniejszy. To była uwertura, a koncert trwał potem w jej pokoju do świtu. Kwiecień, maj, czerwiec; w lipcu mimo nocy i otwartych okien wisiał w powietrzu ciężki
te kwity, żeby mieć później spokój, siadamy do papierków, Ewa Sz., moja szefowa, moja dłoń na udzie szefowej. W połowie pracy lądowaliśmy na dywanie, na sztucznym niedźwiedziu z realistycznym łbem i szklanymi oczami; Ewa pode mną w rozchełstanej bluzce, rajstopy pospiesznie z jednej nogi ściągnięte. Ewa, której mocne, sprężyste ciało amortyzuje coraz szybsze uderzenie moich lędźwi.<br>- Na drugi raz nałożę pończochy - powiedziała wstając.<br>I dotrzymała słowa, więc w następną sobotę lot dywanem był jeszcze podniebniejszy. To była uwertura, a koncert trwał potem w jej pokoju do świtu. Kwiecień, maj, czerwiec; w lipcu mimo nocy i otwartych okien wisiał w powietrzu ciężki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego