Agnieszki, ani Mirosława. O córkę nawet nie niepokoiła się tak bardzo, chociaż "przyzwoita pora", o której miała być podobno odwieziona, to na pewno nie godzina pierwsza w nocy. Bardziej zdenerwowała ją nieobecność męża, który powinien być w domu przed nią, jako że i wyruszył pół godziny wcześniej. Nie było jednak ani jego, ani samochodu na przydomowym parkingu.<br><q>"Oczywiście, jeśli nic się nie stało po drodze"</> - Danuta S. powiedziała to zdanie na głos i dopiero w tym właśnie momencie dopadły ją najgorsze myśli. Do tej pory bowiem odczuwała złość na męża, wielki żal do niego, ale tak naprawdę wierzyła, że cały i zdrowy