jak balsam.<br>Wózek toczył się po korytarzu z cichym turkotem, na wózku leżało coś białego, obok szła dyżurująca siostra, a wózek popychał sanitariusz Paweł. Była godzina druga z minutami, lekarze myli i szorowali ręce, drzwi na salę rozwarły się cicho i na kółkach wjechała przykryta prześcieradłem chora. Ani chirurg Tamten, ani docent nie obejrzeli się, stali schyleni nad muszlą. Piana leciała na wszystkie strony, chirurg powiedział tylko: - Można zacząć - i znowu szczotką tarł skórę. Sanitariusz popychał wózek do drugiej sali, tam już czekała na chorą siostra przełożona, wózek już się wtoczył do sali operacyjnej, wtem chora krzyknęła zdławionym głosem.<br>Chirurg Tamten