ułożyć krawat do wysuszenia. Usiedliśmy na plastykowych bułach, kontynuując pogawędkę, przy czym on wciąż zmieniał pozycję, susząc coraz to inne fragmenty garderoby. Poradziłam mu jeszcze, żeby zdjął marynarkę, ale kategorycznie odmówił. Schło w tempie, niezbicie wskazującym na tworzywo sztuczne.<br>W konwersacji nie wyszliśmy poza kwestie pływania. Szczerze opisałam mu swoje antytalenty w tej dziedzinie, nieco nawet przesadzając, żeby mu nie robić przykrości. Głupio byłoby człowiekowi pomyśleć, że niepotrzebnie skoczył...<br>- A jak się pani czuje na łodzi? - spytał ciekawie. - Na statku?<br>Już chciałam powiedzieć, że znakomicie, kiedy nagle błysnęła we mnie jakaś mglista myśl.<br>- Okropnie! - zawołałam z przekonaniem. - Boję się dużej wody