myślałem, że dopuści się zdrady...<br>Minął jeszcze jeden ciężki dzień. Rzymianie nie rozpoczynali ataku. Widocznie uważali, że szkoda choćby jednego żołnierza i jednej strzały, by walczyć z gladiatorami. I tak odniosą całkowite, bezkrwawe zwycięstwo. Jeszcze tylko dzień lub dwa.<br>Niektórzy z powstańców leżeli jak martwi pod ścianami szałasów, obojętni i apatyczni, inni zaczęli szeptać i naradzać się między sobą. Oczy lśniły im gorączką, popękane, czarne wargi ledwo wypuszczały pojedyncze, ostre słowa. Wreszcie dziesięciu delegatów wybrało się do namiotu Spartakusa. Najśmielszy z nich, wielokrotny zwycięzca areny, ciemnoskóry Bato, wystąpił na czele delegacji:<br>- Wodzu, chcemy się bić. Nie będziemy tu konać z pragnienia