Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
radę.
- A co będzie potem?
- Po co się mamy martwić na zapas, do końca stycznia starczy, najgorsze mrozy przetrzymamy, a jakby nawet, to co? Resztę płotu rozbierzemy, nie my pierwsi, nie ostatni.
- Ostatecznie jest Konstanty.
- Właśnie, pozostaje jeszcze Konstanty.
Róża, co dopiero teraz sobie uzmysłowił, w brzydkim, tabaczkowym szlafroku, z apetytem zjadła swoją porcję. Boże, to męski szlafrok, ależ ta elegancka kobieta się opuściła. Spuścił oczy. Pod stołem kucnął Spinoza. Róża spostrzegła dezaprobatę w spojrzeniu męża, zagarnęła fałdę szlafroka. - Nieważne, zaraz się przebiorę.
Kiedy skończyli śniadanie, mógł sobie pozwolić na luksus rannego papierosa. Kątem oka obserwował, jak siąpiło z dachu. Skończył
radę.<br>- A co będzie potem? <br>- Po co się mamy martwić na zapas, do końca stycznia starczy, najgorsze mrozy przetrzymamy, a jakby nawet, to co? Resztę płotu rozbierzemy, nie my pierwsi, nie ostatni.<br>- Ostatecznie jest Konstanty.<br>- Właśnie, pozostaje jeszcze Konstanty.<br>Róża, co dopiero teraz sobie uzmysłowił, w brzydkim, tabaczkowym szlafroku, z apetytem zjadła swoją porcję. Boże, to męski szlafrok, ależ ta elegancka kobieta się opuściła. Spuścił oczy. Pod stołem kucnął Spinoza. Róża spostrzegła dezaprobatę w spojrzeniu męża, zagarnęła fałdę szlafroka. - Nieważne, zaraz się przebiorę.<br>Kiedy skończyli śniadanie, mógł sobie pozwolić na luksus rannego papierosa. Kątem oka obserwował, jak siąpiło z dachu. Skończył
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego