Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
głowy.
- A czy próbował pan dzwonić do banku od lekarza? Przecież pan wiedział, że do kasy mają przywieźć dużo pieniędzy. Trzeba to było jakoś załatwić.
- Lekarz przyjął mnie bez kolejki i nawet nie miałem czasu, żeby myśleć o pracy. Dopiero jak stamtąd wyszedłem, przypomniałem sobie o obowiązkach i zatelefonowałem z automatu. Tym razem numer był wolny, więc powiedziałem, że jestem chory i że mnie nie będzie. Nie wiem dokładnie, która była godzina, ale na pewno nie było jeszcze za późno, żeby odwołać konwój albo posłać do Przywar zastępstwo.
- A jak znalazł się pan w szpitalu?
- Nie mam pojęcia. Z budki poszedłem
głowy.<br>- A czy próbował pan dzwonić do banku od lekarza? Przecież pan wiedział, że do kasy mają przywieźć dużo pieniędzy. Trzeba to było jakoś załatwić.<br>- Lekarz przyjął mnie bez kolejki i nawet nie miałem czasu, żeby myśleć o pracy. Dopiero jak stamtąd wyszedłem, przypomniałem sobie o obowiązkach i zatelefonowałem z automatu. Tym razem numer był wolny, więc powiedziałem, że jestem chory i że mnie nie będzie. Nie wiem dokładnie, która była godzina, ale na pewno nie było jeszcze za późno, żeby odwołać konwój albo posłać do Przywar zastępstwo.<br>- A jak znalazł się pan w szpitalu?<br>- Nie mam pojęcia. Z budki poszedłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego