Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 35
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1988
Ot, taka historia z początków moich poszukiwań, z 1987 roku: były wtedy obligatoryjne imprezy zwane wykopkami, gdy szkołę zamykało się na tydzień i wszyscy ruszali w pole, a tam okazywało się, że pracy starcza dla jednej trzeciej, reszta nie ma co robić. Ale funkcjonował nakaz, przymus, a mnie denerwowała konieczność autoryzowania tego przymusu, Zostało mi jedno wyjście: zrezygnować z przymusu, co w owych czasach było dość karkołomnym pomysłem. Uruchomiłem radiowęzeł i ogłosiłem: od tego i tego dnia będą wykopki, pod szkołę podjadą autokary. Wyjazd jest dobrowolny i praca też dobrowolna, dla uczniów i nauczycieli.
- Jak to przyjęło ciało pedagogiczne?
- Z przerażeniem
Ot, taka historia z początków moich poszukiwań, z 1987 roku: były wtedy obligatoryjne imprezy zwane wykopkami, gdy szkołę zamykało się na tydzień i wszyscy ruszali w pole, a tam okazywało się, że pracy starcza dla jednej trzeciej, reszta nie ma co robić. Ale funkcjonował nakaz, przymus, a mnie denerwowała konieczność autoryzowania tego przymusu, Zostało mi jedno wyjście: zrezygnować z przymusu, co w owych czasach było dość karkołomnym pomysłem. Uruchomiłem radiowęzeł i ogłosiłem: od tego i tego dnia będą wykopki, pod szkołę podjadą autokary. Wyjazd jest dobrowolny i praca też dobrowolna, dla uczniów i nauczycieli.<br>- Jak to przyjęło ciało pedagogiczne? <br>- Z przerażeniem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego