wstał o świcie, a jej nie obudził. Znalazła go przed domem na pogawędce z gospodynią. Wynikało z tej rozmowy, że wirówka stoi od miesiąca zepsuta, a że ojciec był majster do wszystkiego niezawodny, więc uradzono, że weźmie się ostro do naprawy. Zdjął kurtkę, zakasał rękawy, a Henrysi doradził od serca, ażeby poszła z wnuczką gospodyni paść trzy czarno-białe krowy. <br>Łąka, na której pasano krowy, była dość daleko. Henrysia nałożyła szeroki kapelusz, wzięła do ręki zawiniątko z chlebem i serem i ruszyła w towarzystwie Stefki w ślad za krowami. <br>Że było rzeczą interesującą, co taka panienka z miasta będzie w polu