Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
tory biegły już prosto wśród coraz to niższej zabudowy, i pęd powietrza sprawiał, że nie czuło się upału, przekraczającego tu - mimo zimowej pory - dwadzieścia stopni, i raz po raz wsiadali lub wysiadali pasażerowie w długich galabijach, w czerwonych fezach lub turbanach na głowach, i jeszcze kilka przystanków, i wysiedliśmy z ażurowego wagonu, i wydało się nam naraz, że niespodzianie znaleźliśmy się gdzie indziej, w oazie pośród pustyni, bo wkrótce otoczyła nas zewsząd gęsta jaskrawość zieleni,
i kiedy wchodziliśmy w ten las, rozbrzmiewający głosami zwierząt i ptaków, spostrzegłem je nagle: mimo egzotycznego stroju, mimo kwefów przysłaniających wpółprzezroczyście niemal całą twarz, wydawały mi
tory biegły już prosto wśród coraz to niższej zabudowy, i pęd powietrza sprawiał, że nie czuło się upału, przekraczającego tu - mimo zimowej pory - dwadzieścia stopni, i raz po raz wsiadali lub wysiadali pasażerowie w długich galabijach, w czerwonych fezach lub turbanach na głowach, i jeszcze kilka przystanków, i wysiedliśmy z ażurowego wagonu, i wydało się nam naraz, że niespodzianie znaleźliśmy się gdzie indziej, w oazie pośród pustyni, bo wkrótce otoczyła nas zewsząd gęsta jaskrawość zieleni,<br>i kiedy wchodziliśmy w ten las, rozbrzmiewający głosami zwierząt i ptaków, spostrzegłem je nagle: mimo egzotycznego stroju, mimo kwefów przysłaniających wpółprzezroczyście niemal całą twarz, wydawały mi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego