po ponad pięćdziesięcioletnim zamieszkiwaniu w Warszawie z nadzieją na osiedlenie się w ładnej, czystej i spokojnej okolicy. Miało to być uwolnienie się od zgiełku, nerwowości wielkiego miasta. <br>Mimo niedogodności takich jak brak dróg i ulic, wodociągów i kanalizacji moją nadzieją było dalsze życie w przyjaznym środowisku. Miał to być mój azyl, taki to był mój świadomy wybór. Z tą świadomością osiadłem i zagospodarowałem się na dobre i złe w Markach. <br>Ale, gdy przyszedł czas na rozejrzenie się po okolicy, na wypady rowerowe po terenach leśnych, nieugorach Pustelnika i Strugi to przyszedł też wielki szok. Obrazy już opisywane więc nie będę się