czy coś takiego, ale nie chce mi się, więc biorę po prostu i mówię:<br>- O, dziękuję.<br>- No co, rozchmurzył się pan? Widzę, że pana to tylko trzeba przekupić.<br>Uśmiecham się i chcę odpowiedzieć coś bardzo miłego, ale w tej chwili pojawia się na schodkach Roullot z piętnem takiego na twarzy błazeństwa, że milkniemy oboje i wpatrujemy się w niego.<br>Roullot wygląda jak aktor, który ma wejść na scenę. Poprawia maskę, wygładza marynarkę, po czym drobniutkimi kroczkami zbiega parę schodków, przegina się nagłym ruchem w tył przez balustradę i patrząc na Renne z udanym zdumieniem wykrzykuje:<br>Roullot: Na Boga! Cóż to za