Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
łeb!

Doktor Jakub stał blady i milczący. Futro spadło mu z jednego ramienia. Raisa wybiegła przed dom i stanęła obok ojca.

Z oddali doleciały urywane dźwięki strażackiej trąbki. I oto, jakby na odgłos tego sygnału, nagle wśród awanturującej się ciżby wyrósł łeb konia. Pierś jego napierała na ludzi. Kopyta rozpryskiwały błoto.

Przywódca czarnosecińców, dryblas z wklęśniętym nosem, nie zdążył uskoczyć w bok i upadł na ziemię. Nad głowami pozostałych zaświstał bat. Jewdokia, stając na koźle, z zapamiętaniem okładała ich batem. Korzystając z zamieszania doktor Jakub z Raisą weszli w podwórze i zamknęli bramę.

Przypomniała mi się całkiem podobna scena, gdy Jewdokia
łeb!<br><br>Doktor Jakub stał blady i milczący. Futro spadło mu z jednego ramienia. Raisa wybiegła przed dom i stanęła obok ojca.<br><br>Z oddali doleciały urywane dźwięki strażackiej trąbki. I oto, jakby na odgłos tego sygnału, nagle wśród awanturującej się ciżby wyrósł łeb konia. Pierś jego napierała na ludzi. Kopyta rozpryskiwały błoto.<br><br>Przywódca czarnosecińców, dryblas z wklęśniętym nosem, nie zdążył uskoczyć w bok i upadł na ziemię. Nad głowami pozostałych zaświstał bat. Jewdokia, stając na koźle, z zapamiętaniem okładała ich batem. Korzystając z zamieszania doktor Jakub z Raisą weszli w podwórze i zamknęli bramę.<br><br>Przypomniała mi się całkiem podobna scena, gdy Jewdokia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego