Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
i handlował futrami. To był szykowny salon, nie sklep. Mieli okazałą kamienicę na własność. I samochód marki Opel, błękitny.
- Błękitna maszyna i kamienica z futrami! Ależ wam się powodziło, burżujom... Błękitna maszyna na własność, jołki pałki - pokręcił głową. - Niepotrzebnie mi to powiedziałeś. I tak nie mam za dużo śmiałości do bab, a teraz, jak zobaczę Rachelę, mowę mi odbierze...
- Przecież straciła cały majątek. Ledwie parę futer z matką uratowały. Ot i wszystko po złotej pannie.
- Futer? Mają jeszcze futra?
- Coś tam pewnie mają. W kołchozie się wyprzedawały. Ale coś
trzymają chyba na czarną godzinę.
- Powiesz o mnie Racheli dobre słowo, brygadir
i handlował futrami. To był szykowny salon, nie sklep. Mieli okazałą kamienicę na własność. I samochód marki Opel, błękitny.<br>- Błękitna maszyna i kamienica z futrami! Ależ wam się powodziło, burżujom... Błękitna maszyna na własność, &lt;foreign&gt;jołki pałki&lt;/&gt; - pokręcił głową. - Niepotrzebnie mi to powiedziałeś. I tak nie mam za dużo śmiałości do bab, a teraz, jak zobaczę Rachelę, mowę mi odbierze...<br>- Przecież straciła cały majątek. Ledwie parę futer z matką uratowały. Ot i wszystko po złotej pannie.<br>- Futer? Mają jeszcze futra?<br>- Coś tam pewnie mają. W kołchozie się wyprzedawały. Ale coś <br>trzymają chyba na czarną godzinę.<br>- Powiesz o mnie Racheli dobre słowo, brygadir
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego