sama. Do niczego. Udana, <br>że strach. Co tam mamroczesz? Że nieprawda? Skąd, same <br>talenty w rodzinie! Towarzyskie też, nie można powiedzieć. <br>Nie przyszło ci do głowy, że mogłabym chcieć usiąść? <br>A może matka nie pozwoliła wpuszczać mnie do domu?<br>- Cztery, pięć, sześć... - mówi zuchwale <br>a wyraźnie Dominika, patrząc tym razem babce prosto w oczy.<br>Babka otwiera i zamyka usta, nie pada z nich jednak żadne <br>słowo. Za chwilę usta zacisną się w wąską <br>linię. Babka nie wie, że jest teraz podobna do pani Doroty, <br>stojącej pod zbyt długo zamkniętymi drzwiami.<br>Dominika usuwa się z progu. Babka wchodzi do pokoju, obca i