Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
do bramy, jednak w drzwiach domu stanął właściciel, trzymający w rękach gruby kij. Nie przestraszyli się, zresztą nie mieli innej drogi ucieczki. Skoczyli na niego, lecz było już za późno. Grodowi dopadli ich, powalili na ziemię, zaczęli okładać pięściami, kopać.
Ludzie podeszli bliżej, śmiejąc się i pokazując chłopców palcami, jakaś babina złorzeczyła, wymachując sękatą pięścią. Dla złodziei nie było w Daborze litości.
Strażnicy w końcu zostawili chłopaków, stanęli nad nimi w milczeniu. Ludzie rozchodzili się powoli, widowisko dobiegło końca. Teraz grodowi zawloką smarkaczy do lochu, jutro kat utnie im prawe dłonie, a pojutrze, o ile przeżyją, wyrzuci złodziejaszków poza obręb wałów
do bramy, jednak w drzwiach domu stanął właściciel, trzymający w rękach gruby kij. Nie przestraszyli się, zresztą nie mieli innej drogi ucieczki. Skoczyli na niego, lecz było już za późno. Grodowi dopadli ich, powalili na ziemię, zaczęli okładać pięściami, kopać.<br>Ludzie podeszli bliżej, śmiejąc się i pokazując chłopców palcami, jakaś babina złorzeczyła, wymachując sękatą pięścią. Dla złodziei nie było w Daborze litości.<br>Strażnicy w końcu zostawili chłopaków, stanęli nad nimi w milczeniu. Ludzie rozchodzili się powoli, widowisko dobiegło końca. Teraz grodowi zawloką smarkaczy do lochu, jutro kat utnie im prawe dłonie, a pojutrze, o ile przeżyją, wyrzuci złodziejaszków poza obręb wałów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego