maleńkości znanej prawdy, odbierała ową prawdę umysłem, nie sercem. Nie potrafiła zaakceptować emocjonalnie na należnym miejscu, ani obdarzyć głębszym uczuciem tej młodziutkiej dziewczyny mimo całej wiedzy o rodzaju pokrewieństwa. Nadal pozostawała niekłopotliwą, nawet miłą, właściwie nierzeczywistą znajomą z fotografii, natomiast prawdziwą, kochaną, jedyną jest babka Marta, matka Ewy, czyli pra-babka Ulki. Jednak owo pra dla Ulki nie ma żadnego znaczenia.<br>Ewie towarzyszy cień Łukasza.<br>Miano: babka w odniesieniu do Ewy odbierała identycznie jak mąż, do jej męża. Nie budził też refleksji brak imienia własnego poza rytami na pomniku, chociaż inni mężowie, innych kobiet, mieli.<br>- Łukasz jest moim dziadkiem? - upewniła się