Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
nie? Wiadomo, jak to ugryźć, jak rozumieć, gdy tylko kościoły, cmentarze i cerkwie wokoło? Limuzyna jakaś dziwna, różowa, no i deszcz, charty... Ten olbrzym krwiożerczy, jak smoła czarny, owłosiony. Małpa prawie. Nie wiem, stary, nie wiem. Starzy ludzie powiedają, że to Szatan - odchylił się z teatralną bezradnością do tyłu.
- Twoja babka - poprawił Zygmunt.
- A co za różnica? Babka też stara i też człowiek. Zresztą, inne też gadają. Zwaliły się do nas z samego rana. Kawę ze śmietanką piją, chrupki jedzą i konspirują w kuchni. Babka nawet kropidło wyciągnęła, w domu mokro od święconej. Boga wzywają i ciągle "Szatan! Szatan!". Zygi, myślałem
nie? Wiadomo, jak to ugryźć, jak rozumieć, gdy tylko kościoły, cmentarze i cerkwie wokoło? Limuzyna jakaś dziwna, różowa, no i deszcz, charty... Ten olbrzym krwiożerczy, jak smoła czarny, owłosiony. Małpa prawie. Nie wiem, stary, nie wiem. Starzy ludzie powiedają, że to Szatan - odchylił się z teatralną bezradnością do tyłu.<br>- Twoja babka - poprawił Zygmunt.<br>- A co za różnica? Babka też stara i też człowiek. Zresztą, inne też gadają. Zwaliły się do nas z samego rana. Kawę ze śmietanką piją, chrupki jedzą i konspirują w kuchni. Babka nawet kropidło wyciągnęła, w domu mokro od święconej. Boga wzywają i ciągle "Szatan! Szatan!". Zygi, myślałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego