Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
o posiłku. Naduta.
- Danke... - Zamiast usiąść, podszedł do okna.
A tu głosy na korytarzu. Wesołe. O, teraz śmiech żeński. Proboszcz wszedł, jeszcze różowy od tamtych perlistości, którymi obsypała go Zofia. Usadowił się w swym masywnym krześle, na koniec potrząsnął wesoło głową na znak przywitania.
- Nalegała nasza nauczycielka, żebym posłuchał śpiewu bachorów... będą w czasie mszy świętej... Nawet ładnie to wychodzi.
Hans jakoś nieoczekiwanie:
- To te dzieciaki jeszcze w wieku przednarkomańskim?
I czuje pod czołem żal rosnący, że pozwolił słowom na taki wyskok. "To ta minoderyjność mnie tak wkurza". Proboszcz nie tyle zaskoczony, co smutny. Jakby mu Hans łokciem "na chama" zrzucił
o posiłku. Naduta. <br>- Danke... - Zamiast usiąść, podszedł do okna. <br>A tu głosy na korytarzu. Wesołe. O, teraz śmiech żeński. Proboszcz wszedł, jeszcze różowy od tamtych perlistości, którymi obsypała go Zofia. Usadowił się w swym masywnym krześle, na koniec potrząsnął wesoło głową na znak przywitania. <br>- Nalegała nasza nauczycielka, żebym posłuchał śpiewu bachorów... będą w czasie mszy świętej... Nawet ładnie to wychodzi. <br>Hans jakoś nieoczekiwanie: <br>- To te dzieciaki jeszcze w wieku przednarkomańskim? <br>I czuje pod czołem żal rosnący, że pozwolił słowom na taki wyskok. "To ta minoderyjność mnie tak wkurza". Proboszcz nie tyle zaskoczony, co smutny. Jakby mu Hans łokciem "na chama" zrzucił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego