Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
Znów podszedł do telefonu, ale ręka zawisła mu nad słuchawką. Przypomniał sobie poranne postanowienie - nie udzielać żadnych informacji. Ta hołota rzeczywiście na to nie zasługiwała, ale... ostatecznie wziął na siebie zobowiązanie i powinien je wykonywać nawet wbrew uczuciom. Zresztą nie mógł się powstrzymać, by się z kimś nie podzielić pierwszorzędną bądź co bądź sensacją.
Wykręcił numer. Nikt się nie odzywał. Drugi - to samo. Do diabła, gdzie oni się włóczą? I wtedy przypomniał sobie, że mieli siedzieć u Karskiego w pokoju. Przebiegł wzrokiem listę, wykręcił numer dwieście dwanaście. Zajęte. No, nareszcie ktoś jest. Kręcił jeszcze kilkakrotnie. Cały czas odzywał, się krótki, przerywany . sygnał. Zadzwonił
Znów podszedł do telefonu, ale ręka zawisła mu nad słuchawką. Przypomniał sobie poranne postanowienie - nie udzielać żadnych informacji. Ta hołota rzeczywiście na to nie zasługiwała, ale... ostatecznie wziął na siebie zobowiązanie i powinien je wykonywać nawet wbrew uczuciom. Zresztą nie mógł się powstrzymać, by się z kimś nie podzielić pierwszorzędną bądź co bądź sensacją.<br>Wykręcił numer. Nikt się nie odzywał. Drugi - to samo. Do diabła, gdzie oni się włóczą? I wtedy przypomniał sobie, że mieli siedzieć u Karskiego w pokoju. Przebiegł wzrokiem listę, wykręcił numer dwieście dwanaście. Zajęte. No, nareszcie ktoś jest. Kręcił jeszcze kilkakrotnie. Cały czas odzywał, się krótki, przerywany . sygnał. Zadzwonił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego