wszystko. W strasznie złodziejskie towarzystwo trafiliśmy.<br>Poszedł powoli, zgarbiony, za purpurowym z gniewu i upokorzenia Piekarskim, który z podniesioną głową przeciskał się przez tłum, unikając wzroku kolegów.<br>Popychając przed sobą Kurawicza wszedł do biura rajdu. Do jego zamknięcia pozostało dokładnie pięć minut.<br>- To jest pan Kurawicz - powiedział Piekarski.<br>- Dzień dobry - bąknął Kurawicz, przestępując z nogi na nogę. Hanka przyglądała mu się uważnie.<br>- Licencję proszę - powiedziała. Tym, których znała, zwykle nie sprawdzała licencji, ale Kurawicza widziała po raz pierwszy, w dodatku, mimo protekcji Piekarskiego, nie wyglądał jej na rajdowca.<br><page nr=48><br>Kurawicz wyjął z tylnej kieszeni spodni duży, ceratowy portfel, szperał w nim przez