wtedy pod kościół mi wypadnie". "A bo co?" - pyta wdowa i czerwona robi się jak marmolada. "A bo - powiadam - zabiorą se swoją piekarnię, co do nich należy po matce, a mnie za moją pracę pięknie podziękują i fora ze dwora". Moją wdowę o mało że szlag nie trafił, jeszcze coś bąknęła, a to, a owo - poszła i tylem ją widział. A ty dlaczego płaczesz, mały, jak ci tam? <br>- Luś. <br>- No to dlaczego ty, Lusiu, płaczesz? <br>- Bo zupa była bardzo dobra, proszę pana. <br> Piekarz pokrajał teraz piękną kurę, rozdzielał na talerze każdemu kawałek piersi i kawałek czarnego, Lusiowi dał pępuszek, Jasiowi wątróbkę