Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
Doron przeszedł na drugą stronę ulicy, minął kramy piekarskie i ruszył w stronę Bramy Zachodniej. Nie zrobił jednak dziesięciu kroków, gdy usłyszał za sobą cichy głos.
- Liściu...
Zatrzymał się i powoli odwrócił. Rzadko zaczepiano go na ulicy. Pomimo że ludzie zdążyli już przyzwyczaić się do obecności Liścia, wciąż się go bali.
Mężczyzna był stary, średniego wzrostu, ubrany raczej ubogo - w lnianą koszulę i spodnie, na nogach miał łapcie, a na głowie słomiany kapelusz. Doron nie potrafił odczytać klanowego tatuażu na policzku starca.
- Niech dłonie twe będą mocne - mężczyzna powitał Dorona pozdrowieniem wolnych drwali. Liść pochylił głowę z szacunkiem należnym wiekowi.
- Panie
Doron przeszedł na drugą stronę ulicy, minął kramy piekarskie i ruszył w stronę Bramy Zachodniej. Nie zrobił jednak dziesięciu kroków, gdy usłyszał za sobą cichy głos.<br>- Liściu...<br>Zatrzymał się i powoli odwrócił. Rzadko zaczepiano go na ulicy. Pomimo że ludzie zdążyli już przyzwyczaić się do obecności Liścia, wciąż się go bali.<br>Mężczyzna był stary, średniego wzrostu, ubrany raczej ubogo - w lnianą koszulę i spodnie, na nogach miał łapcie, a na głowie słomiany kapelusz. Doron nie potrafił odczytać klanowego tatuażu na policzku starca.<br>- Niech dłonie twe będą mocne - mężczyzna powitał Dorona pozdrowieniem wolnych drwali. Liść pochylił głowę z szacunkiem należnym wiekowi.<br>- Panie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego