i delfina.<br>Potem nadzieja, że Neptun z trójzębem<br>1150<br>Wynurzy brodę, wlokąc orszak nimf,<br>Nie jest spełniona. Nic, tylko ocean<br>Wre i powtarza: daremnie, daremnie.<br>Tak mocna nicość, że ją zwyciężamy<br>Próbując myśleć o kościach korsarzy,<br>1155<br>O atłasowych brwiach gubernatorów,<br>Które przebijał krab, sięgając mięsa.<br>Raczej nam ścisnąć metal balustrady,<br>W zapachu farby, mydła i lakieru<br>Szukać pomocy. Trzeszczy w nitach pudło,<br>1160<br>Niesie szaleństwo nasze i niejasność,<br>Wiarę ukrytą i brud subiektywny.<br>I białe twarze poległych bez domu.<br>Do wyspy szczęścia? Nie. W tobie i we mnie<br>Wicher zagłuszył strofę horacjańską.<br>1165<br>Z ławki, pociętej szkolnym scyzorykiem,<br>Już nie