poziomie zmysłów, ściśle kierując jego percepcją. Nieustające "dzianie się" nie pozostawia czasu do namysłu. Wolne tempo - przeciwnie - daje widzowi wiele samodzielności, sprzyja refleksji i odbiorowi pogłębionemu, wychodzącemu poza prostą identyfikację obiektów, zdarzeń na ekranie i ich podstawowych powiązań. Może dlatego na wolne tempo mogą sobie pozwolić tylko wielcy mistrzowie, bo banał i pustka zostają wówczas łatwo obnażone.<br>Naprawdę interesujące jest jednak pytanie, w jaki sposób tempo może funkcjonować w filmie, jak może być w nim wykorzystane, jak splata się z jego innymi elementami? A zatem, czy jest tylko pojęciem technicznym, czy też kategorią estetyczną? Moim zdaniem, odpowiedź jest jednoznaczna. Potwierdzają ją