Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
A któż to jest Żakowicz? Kochliwy nudziarz, który lubi, gdy się nim pomiata... Mężczyzna bez ambicji i bez charakteru... Mała duszyczka z brukowej powieści... O, nie! Aliosza Kawrygin - to rozumiem! Taki właśnie szalony chłopak mógłby się stać bohaterem mojego romansu... Och, nie znoszę tych wszystkićh zrównoważonych kawalerów, którzy mi prawią banalne komplementy i wybałuszają cielęce oczy... O, nie!...


Wstała, otrzepała spódnicę i dodała z westchnieniem:

Ja iszczu to, czewo niet na swietie,
Czemu nie bywat' na swietie...

Na wschodzie za lasem zbierały się chmury. Niebo stało się czarne i groźne. W oddali widać było ukośne smugi. Wiatr lecąc ż tamtej strony
A któż to jest Żakowicz? Kochliwy nudziarz, który lubi, gdy się nim pomiata... Mężczyzna bez ambicji i bez charakteru... Mała duszyczka z brukowej powieści... O, nie! Aliosza Kawrygin - to rozumiem! Taki właśnie szalony chłopak mógłby się stać bohaterem mojego romansu... Och, nie znoszę tych wszystkićh zrównoważonych kawalerów, którzy mi prawią banalne komplementy i wybałuszają cielęce oczy... O, nie!...<br><br><br>Wstała, otrzepała spódnicę i dodała z westchnieniem:<br><br> Ja iszczu to, czewo niet na swietie,<br> Czemu nie bywat' na swietie...<br><br> Na wschodzie za lasem zbierały się chmury. Niebo stało się czarne i groźne. W oddali widać było ukośne smugi. Wiatr lecąc ż tamtej strony
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego