ludzkiej pamięci. Olo szalał. Budził zarośniętych, śmierdzących ludzi, wysłuchiwał ich wymyślań, stawiał swoje daremne pytanie i widział, jak z gestem przeczenia skołtunione głowy zapadają z powrotem w sen.<br>- Grupa? Ze Starówki, bracie, przeszło cztery i pół tysiąca ludzi... Gdzieś na Brackiej jakiś wychudzony oficer wzruszył ramionami opakowanymi w grube epolety bandaży i mruknął obojętnie:<br>- Grupa A "Kedywu"? Kwatera Starego jest obok, na Jasnej.<br>Olo biegł. Groźna nuda wyburzonych ulic. Obłąkana kobieta podnosząca od wczoraj - cegła po cegle - olbrzymi narożny dom, pod którym zginęło jej dziecko, ocalałe ściany z białymi opatrunkami plakatowanych powstańczych dzienników. Olo czuje, jak ciężko, z trudem bije mu