Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
niego na górę. Zastukał raz i drugi. Nikt nie odpowiadał. Nacisnął klamkę. Pokój okazał się zamknięty.
Niezadowolony, że się spóźnił, zszedł na dół. Szczuka odbierał właśnie od pulchnego portiera klucz od swego numeru. Podgórski ucieszył się:
- Świetnie, że was spotykam! Byłem dopiero co u was, myślałem, że już zeszliście na bankiet...
- Zdążymy - mruknął Szczuka. - Nie ma obawy. - Burza was złapała?
- Właśnie.
Szczuka chciał zajść na chwilę do siebie, poszli więc razem na górę. W pokoju parno było jak w łaźni. Szczuka natychmiast otworzył okno. Ostatki deszczu łagodnie szeleściły w ciemnościach. Gwiazdy już poczynały przebłyskiwać na niebie.
Podgórski rozpiął płaszcz i przysiadł
niego na górę. Zastukał raz i drugi. Nikt nie odpowiadał. Nacisnął klamkę. Pokój okazał się zamknięty.<br>Niezadowolony, że się spóźnił, zszedł na dół. Szczuka odbierał właśnie od pulchnego portiera klucz od swego numeru. Podgórski ucieszył się:<br>- Świetnie, że was spotykam! Byłem dopiero co u was, myślałem, że już zeszliście na bankiet...<br>- Zdążymy - mruknął Szczuka. - Nie ma obawy. - Burza was złapała?<br>- Właśnie.<br>Szczuka chciał zajść na chwilę do siebie, poszli więc razem na górę. W pokoju parno było jak w łaźni. Szczuka natychmiast otworzył okno. Ostatki deszczu łagodnie szeleściły w ciemnościach. Gwiazdy już poczynały przebłyskiwać na niebie.<br>Podgórski rozpiął płaszcz i przysiadł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego