prawdziwym mieście. Kto żyw odprowadzał ich do pociągu, z muzyką i żartami, z dobrym słowem, bo miało to być pierwsze małżeństwo skojarzone na nowej budowie, a tacy byli młodzi i śliczni, że narodziła się pomyślna wróżba dla całej osady, choćby na najbliższy rok czy dłużej, zanim budowa się skończy i baraki opustoszeją. Pojechali i nie wrócili więcej. Co się z nimi stało, nikt nie wiedział. Z Aloszą złotowłosym i Nastią kruchusieńką. I ciekawe, czy jej kiedykolwiek wyjawił, o co poszedł zakład między mechanikami. W każdym razie Alosza rubelki wziął, bo sprawiedliwie mu się należały. Tylko onegdajszy pop twierdził, że Alosza z