że mi zimno, to przykrył mnie marynarką. Później już go nie widziałam, bo mężczyzn zabrali osobno.<br><br>Miałyśmy tylko pasiaki i drewniane trepy, żadnej bielizny ani pończoch. Kawałek sznurka, żeby się przewiązać, to było szczęście, bo cieplej. Zmoknięte pasiaki zdejmowałyśmy i kładłyśmy się na nich, żeby wysuszyć. Tysiąc nas leżało w baraku, na gołych deskach, po trzy piętra, dziesięć na każdej koi. W osobnym miejscu leżały trupy i szczury je ogryzały. Ale szczury wolały chleb. Chowałyśmy chleb na piersiach, żeby nikt w nocy nie ukradł, ale szczury i tak kradły. Jeśli czuło się we śnie ciężar, to znaczyło, że szczur. Siłą trzeba