myślach liczę barany, wciąż liczę barany.<br><br>Wychodzą pojedynczo z wąskiej szpary w ścianie,<br>Siedem, dziesięć, dwadzieścia, czterdzieści, sześćdziesiąt,<br>Sto! Brak już dziewięciuset, żebym w świeżym stanie<br>Dostał się do aniołków czy choćby do biesiąt.<br><br>Wtem - po sto dziewiętnastym, w ścianie przed otworem<br>Zamiast sto dwudziestego, jak rachunki każą,<br>Ujrzałem nie barana, ale Sophię Loren!<br>Sen wieczny diabli wzięli. I wierz tu lekarzom.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>SIEDMIU BRACI ŚPIĄCYCH</><br>Od siedmiu braci śpiących wracam samotny brat,<br>(Serca naszego powszedniego daj nam, Panie) -<br>Od siedmiu braci śpiących w ten przebudzony świat<br>Idę oto po nasze wspólne zmartwychwstanie.<br><br>Od siedmiu braci śpiących, z siedmiu wylękłych gwiazd,<br>Przynoszę