rozmawialiśmy kiedyś o Marcu, i to trochę tak, jakby był jednym z wielu dopuszczalnych, może nieco skrajnym, ale przecież nie całkiem niesłusznym. Wyraziłem oburzenie, więc od razu zmieniła temat, zresztą nie interesowała się polityką, zostawiając mi to poletko walkowerem. Mogła sobie na ten luksus pozwolić, skoro na pozostałych poletkach tak bardzo była górą.<br>Teraz mówi pogardliwie "kacyki", a kimże byli ci, z którymi tak upojnie bawiła się na sylwestra, jeśli nie synami kacyków krakowskich.<br>Mijamy wille-rezydencje, koniec asfaltu i klinkieru, Milena znów szuka miejsca pod but; moje buty, dla których nie potrafię wybierać miejsc, wraz z nogawkami uwalane breją; wysokie ogrodzenie