Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
wypitego alkoholu. Wstał, podszedł do baru i kiwnął palcem na barmankę w zaawansowanym wieku pobalzakowskim. Ta ochoczo zatańczyła na pięcie i wskazała pytającym gestem pusty kieliszek Mocka.
- Nie, dziękuję - położył na kontuarze monetę pięciomarkową, która przyspieszyła ruchy barmanki i bicie serc siedzących wokół samotnych dziewczyn. - Chcę się czegoś dowiedzieć.
- Słucham - barmanka starannie wsunęła monetę między piersi. Była to skrytka bezpieczna i wygodna.
- Ten pan, z którym rozmawiałem, jak długo tu siedział i ile wypił piw? - zapytał cicho Mock.
- Siedział od trzeciej, wypił cztery duże piwa - barmanka odpowiedziała równie cicho.
- Wychodził gdzieś?
- Nigdzie. Nie chciało mu się nigdzie wychodzić. Sprawiał wrażenie załamanego
wypitego alkoholu. Wstał, podszedł do baru i kiwnął palcem na barmankę w zaawansowanym wieku pobalzakowskim. Ta ochoczo zatańczyła na pięcie i wskazała pytającym gestem pusty kieliszek Mocka.<br>- Nie, dziękuję - położył na kontuarze monetę pięciomarkową, która przyspieszyła ruchy barmanki i bicie serc siedzących wokół samotnych dziewczyn. - Chcę się czegoś dowiedzieć.<br>- Słucham - barmanka starannie wsunęła monetę między piersi. Była to skrytka bezpieczna i wygodna.<br>- Ten pan, z którym rozmawiałem, jak długo tu siedział i ile wypił piw? - zapytał cicho Mock.<br>- Siedział od trzeciej, wypił cztery duże piwa - barmanka odpowiedziała równie cicho.<br>- Wychodził gdzieś?<br>- Nigdzie. Nie chciało mu się nigdzie wychodzić. Sprawiał wrażenie załamanego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego