w życiu nie widziałem. Nie podeszła do baru, nie weszła do salki ze stolikami. Po prostu zakręciła się koło wejścia, nawet nie patrząc w naszą stronę. W doktora Czosnaczka weszła inna dusza. Zapomniał o doktor Brodzie, o nauce, o sztuczkach technicznych stosowanych w badaniach. Podniósł się z zydla, skinął na barmankę, zapłacił za siebie i za mnie i rzucił na odchodnym w moją stronę, patrząc bez przerwy gdzieś powyżej kolan dziewczyny:<br>- Jutro o dwunastej, w moim laboratorium, jasne? Bez pudła. Od razu zabieramy się za doświadczenia. Głowa do góry, kolego! Nie dajcie się - i podążył w kierunku dziewczyny, która nawet na