szedł. Buty niósł na plecach w kurtce zawiązane.<br> - Aaa... To tak trzeba było mówić - chłopu nieswojo się zrobiło,<br>poklepał konia po pysku, poklepał po boku. - Trzeba było od razu tak.<br>Od razu trzeba było. Stój. - Złapał konia za pysk. I wyraźnie zły,<br>przewlekł mu przez pysk uzdę. - Stój, cholero! - Złapał bat. - Stój,<br>mówię, bo jak cię!...<br> - Stoi przecież, czego chcecie - powiedziała matka. - Przy takim<br>gospodarzu, to jak baranek ten wasz koń.<br> - Gdzie on, cholernik, baranek. Po skórze baranek. A w środku diabeł<br>kipi. Po kopaniach sprzedam cholerę. Poorzę, posieję i sprzedam. -<br>Nabrzmiały złością głos zaczął mu się jednak kruszyć i prawie