przypatrywał się, jak niemiecki węglarz niesie w koszu dwoje dzieci, przybiegł do niego. Przeciągnąłem się. O, jak przyjemnie. I znów jak kiedyś, gdy siedziałem z Janką na schodach w słońcu, rozwarły się wrota niewoli. Przecież, gdybyśmy tak samo siedzieli z Janką jako małżeństwo na ławce w Łazienkach i patrzyli, jak bawią się nasze dzieci, to byłoby absolutnie nie inaczej jak w tej chwili. Chciałbym mieć syna. Janka ma dużo racji w tym, co mówi. Może syna potrafiłbym kochać? Dziwna jest ta Janka. Nie wiadomo, czy mądra, czy głupia. Żartuje czy mówi serio. Ciągle coś zaczyna mówić i nie kończy, jakby nie