Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
rogiem pokoju, całe kilometry rozkołysanej przestrzeni, wypełnionej pagórkami, parkami i wysepkami blisko siebie stojących domów.
- Ależ pięknie - powiedziałem. - Coś zachwycającego! - A nie będziesz się tu czuł samotnie? - rzekł Campilli. Ja prze ważnie na noc jeżdżę do Ostii. Co będziesz robił wieczorami?
- Dam sobie radę! Trochę będę wychodził na miasto, trochę będę czytał.
- W takim razie pokażę ci bibliotekę. Korzystaj z niej. Zanim mnie do niej zaprowadził, zakomunikował, że będę miał obok własną łazienkę. -Pokazał mi ją. Zdziwiłem się, że jest taka duża. Pan Campilli wyjaśnił, że dawniej był to zwyczajny pokój, który on kazał tak przerobić. Zeszliśmy na dół, Przeszliśmy przez hol
rogiem pokoju, całe kilometry rozkołysanej przestrzeni, wypełnionej pagórkami, parkami i wysepkami blisko siebie stojących domów.<br>- Ależ pięknie - powiedziałem. - Coś zachwycającego! - A nie będziesz się tu czuł samotnie? - rzekł Campilli. Ja prze ważnie na noc jeżdżę do Ostii. Co będziesz robił wieczorami?<br>- Dam sobie radę! Trochę będę wychodził na miasto, trochę będę czytał.<br>- W takim razie pokażę ci bibliotekę. Korzystaj z niej. Zanim mnie do niej zaprowadził, zakomunikował, że będę miał obok własną łazienkę. -Pokazał mi ją. Zdziwiłem się, że jest taka duża. Pan Campilli wyjaśnił, że dawniej był to zwyczajny pokój, który on kazał tak przerobić. Zeszliśmy na dół, Przeszliśmy przez hol
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego