Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
lubił zaglądać w jej oczy, błękitne pod ciemnymi brwiami.
Niespodzianie pojawił się przed Stachem kazachski auł, kilka lepianek z rdzawej gliny i okrągłe jurty z wielbłądzich skór, o kopulastym dachu. Snuł się dym, zapach duszonej baraniny, Kazaszki przyrządzały biesbarmak, ulubioną potrawę z barana. Wokół pasły się zakurzone owce; golutkie dzieci, berbecie na krzywych nóżkach, biegały wśród jurt. Stach zamierzał ominąć auł. Zanim skręcił w prawo, aby obejść go łukiem, spostrzegł, że ktoś macha do niego ręką. Był to Ałdar z kosmatą bródką, który czasem przywoził i sprzedawał kumys na budowie. Ucieszony widokiem gościa zapraszał do najokazalszej jurty. Wchodząc Stach przypomniał sobie
lubił zaglądać w jej oczy, błękitne pod ciemnymi brwiami.<br>Niespodzianie pojawił się przed Stachem kazachski auł, kilka lepianek z rdzawej gliny i okrągłe jurty z wielbłądzich skór, o kopulastym dachu. Snuł się dym, zapach duszonej baraniny, Kazaszki przyrządzały biesbarmak, ulubioną potrawę z barana. Wokół pasły się zakurzone owce; golutkie dzieci, berbecie na krzywych nóżkach, biegały wśród jurt. Stach zamierzał ominąć auł. Zanim skręcił w prawo, aby obejść go łukiem, spostrzegł, że ktoś macha do niego ręką. Był to Ałdar z kosmatą bródką, który czasem przywoził i sprzedawał kumys na budowie. Ucieszony widokiem gościa zapraszał do najokazalszej jurty. Wchodząc Stach przypomniał sobie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego