jechać, różnych ludzi spotyka się na drogach, tu mam przebranie dla ciebie. - I do sakwy. Wyjął odzienie jak na pachołka, hajdawerki, a ja nic, niech będzie - myślę, hajdawerki - myślę, a choćby kamień do szyi albo w ogień, to i tak niech będzie, zacięłam się, coś dziwnego na mnie przyszło, jakbym bez czucia była. - Diego - mówię - Diego, wcale się nie boję. - Carissima - on powiada, ale posmutniał, ciemniejszy. Zerwał się nagle, wsiadł na osła, siwego zostawił przy mnie, żebym od razu jechała za nim, to on tymczasem popatrzy na drogę i będzie czekał koło mostu. Stoję bez czucia, jakaś taka zimna suchość jest we