Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Sybiru nam zgnić, Z trudu naszego i znoju Polska powstanie, by żyć...
On pamiętał i ja pamiętałem, że powtarza się ostatni wers, ostatnie słowa, więc je powtórzyłem, gdy on wzniósł w górę rękę, wysoko nad głową, a melodia to zaiste prosta i piękna, kto ją skomponował, tego nie wiem, może bezimienna.
Spojrzeliśmy sobie w oczy.
Odetchnąłem, jakbym był małym chłopcem, który odwalił w ogrodzie kamień sezamowy.
I zaledwie pomyślałem: "cokolwiek podepczesz, uważaj, abyś siebie samego nie podeptał" - gdy usłyszałem kobiecy głos, który znienacka odezwał się za moimi plecami, aż podskoczyłem na łóżku.
Była to ruda diabliczka.
- Oj, jak ładnie!
Pan Krzyś
Sybiru nam zgnić, Z trudu naszego i znoju Polska powstanie, by żyć...<br>On pamiętał i ja pamiętałem, że powtarza się ostatni wers, ostatnie słowa, więc je powtórzyłem, gdy on wzniósł w górę rękę, wysoko nad głową, a melodia to zaiste prosta i piękna, kto ją skomponował, tego nie wiem, może bezimienna.<br>&lt;page nr=103&gt; Spojrzeliśmy sobie w oczy.<br>Odetchnąłem, jakbym był małym chłopcem, który odwalił w ogrodzie kamień sezamowy.<br>I zaledwie pomyślałem: "cokolwiek podepczesz, uważaj, abyś siebie samego nie podeptał" - gdy usłyszałem kobiecy głos, który znienacka odezwał się za moimi plecami, aż podskoczyłem na łóżku.<br>Była to ruda diabliczka.<br>- Oj, jak ładnie!<br>Pan Krzyś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego