które zapadamy i wydobywamy się z najwyższym mozołem, utrudzeni głębinową rozpaczliwą walką... Potem nieruchomieje to... wreszcie, długo nieruszane, daje spokój... Tymczasem tam jest wszelka nadzieja. Tam mógł- bym się z Tobą spotkać, gdybym tylko był dość wytrwały, gdybym się nie dał lenistwu, które z niechęcią i lękiem odwraca spojrzenie od bezmiaru czekającej tam pracy... Czasem przychodzi okazja... zajrzeć, zajść tam z boku, na przykład kiedy przyjadą goście i na siłę tam człowieka zaciągną. Myślę na przykład o tym obejściu w bliskim sąsiedztwie, o zdziczałym domostwie Borysa, które staje się azylem dziwnych indywiduów, dziwnych energii... zostawiają typowe ślady... rozłożone, rozrzucone szmaty,<br> <page nr=12><br> przeraźliwie