coraz miej: z batalionu, który w sile tysiąca ludzi przybył na wyspę, trudno było pod koniec z dwustu się doliczyć... Wszyscy oni tracili już nadzieję wydobycia się z przeklętej wyspy. Nie było dnia, by któryś w szeregu nie walił się z nóg, dygocący od nagłych dreszczów, wilgocią na twarzy oblany, bezprzytomny... Straszliwa choroba Antylów zmiatała żołnierzy jak muchy. Ci, których ona jeszcze nie dotknęła, szukali odurzenia i krótkiej, piekielnej uciechy w smagłych a rozpustnych ramionach Mulatek...<br>Przyszło i na Derkacza. Długi czas borykał się z ową febrą w lazarecie, majacząc-śmiertelnie i pławiąc się w potach, lecz jakoś zmógł był w