Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
rozejrzał się badawczo. Na pluszowej kanapce w drobniutki wzorek spostrzegł elegancki męski kapelusz. Jękliwie zaskrzypiały wejściowe drzwi, naganiacz wyszedł. Jassmont został sam i był za drzwiami tamten człowiek. Stukał głucho niewidoczny zegar, wydawało się, że ponagla. Jakby tego mało, nie dane mu było samemu wybrać stosowny moment na wejście. Drzwi bezszelestnie otworzyły się tuż przed nosem. - Zapraszam do środka, panie Jassmont. Jest pan oczekiwany.
Twardy akcent, Niemiec z Pomorza - poznał. Wszedł spokojnie, tak mu się przynajmniej zdawało. Do dużego, widnego pokoju, umeblowanego bez szczególnych osobistych akcentów. Pokój zamożnego urzędnika magistratu. Dwa obrazki na głównej ścianie: portret kobiety nieszczególnie urodziwej i zakole
rozejrzał się badawczo. Na pluszowej kanapce w drobniutki wzorek spostrzegł elegancki męski kapelusz. Jękliwie zaskrzypiały wejściowe drzwi, naganiacz wyszedł. Jassmont został sam i był za drzwiami tamten człowiek. Stukał głucho niewidoczny zegar, wydawało się, że ponagla. Jakby tego mało, nie dane mu było samemu wybrać stosowny moment na wejście. Drzwi bezszelestnie otworzyły się tuż przed nosem. - Zapraszam do środka, panie Jassmont. Jest pan oczekiwany.<br>Twardy akcent, Niemiec z Pomorza - poznał. Wszedł spokojnie, tak mu się przynajmniej zdawało. Do dużego, widnego pokoju, umeblowanego bez szczególnych osobistych akcentów. Pokój zamożnego urzędnika magistratu. Dwa obrazki na głównej ścianie: portret kobiety nieszczególnie urodziwej i zakole
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego