Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
żaluzje, mrużę oczy od ostrego światła, otwieram balkon na oścież i wychodzę na zewnątrz.
To właściwie taras. Czerwono od petunii, pelargonii. Wydaje się, że kolor czerwony, wszystkie jego odcienie, ma właśnie taki zapach.
Sny oddalają się bezpowrotnie, porażone światłem przedpołudnia, wyparowują razem z potem, głębszym wydechem, kilkunastoma włosami, które opadają bezszelestnie na wypłowiałe kafle.
Coś jednak zostaje. Pamiętam, że chodziłem po wysokim budynku przeznaczonym do likwidacji. Wielkie, zimne pomieszczenia. Cały sen był w tonacji ciemnogranatowej. Coś za mną podążało, coś mnie szukało. Stuknęła rama okienna, zajęczały sfatygowane drzwi. Słyszałem kroki na schodach. Potem ktoś po tych schodach zbiegał.

Coś jednak zostaje
żaluzje, mrużę oczy od ostrego światła, otwieram balkon na oścież i wychodzę na zewnątrz. <br>To właściwie taras. Czerwono od petunii, pelargonii. Wydaje się, że kolor czerwony, wszystkie jego odcienie, ma właśnie taki zapach. <br>Sny oddalają się bezpowrotnie, porażone światłem przedpołudnia, wyparowują razem z potem, głębszym wydechem, kilkunastoma włosami, które opadają bezszelestnie na wypłowiałe kafle. <br>Coś jednak zostaje. Pamiętam, że chodziłem po wysokim budynku przeznaczonym do likwidacji. Wielkie, zimne pomieszczenia. Cały sen był w tonacji ciemnogranatowej. Coś za mną podążało, coś mnie szukało. Stuknęła rama okienna, zajęczały sfatygowane drzwi. Słyszałem kroki na schodach. Potem ktoś po tych schodach zbiegał. <br><br>Coś jednak zostaje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego