Typ tekstu: Książka
Autor: Kossak Zofia
Tytuł: Błogosławiona wina
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1958
politowanie, które za jego plecami przemieniało się zapewne w pogardliwe
lekceważenie.
Czasem przychodziło mu na myśl, że gdyby zdołał ukrzepić się silnie w sobie,
może by przełamał zmorę uroku i stał się znów tym co dawniej. Kiedy właśnie
na to skrzepienie nie mógł się zdobyć żadną miarą. Wola jego była bezwładna
i chora. Skąd mu chcieć, zapragnąć żywo?
Znów kroki, szelest sajetowej jubki - wojewodzina, małżonka. Pewnym ruchem podniosła
zasłonę i pojawiła się w drzwiach tak nagle, że nawet nie zdążył udać snu.
- Nie śpicie, jegomość panie mężu - stwierdziła z zadowoleniem, przysiadając
na brzegu tapczana. - Ważnego mamy gościa, pana marszałka koronnego...
- Już
politowanie, które za jego plecami przemieniało się zapewne w pogardliwe <br>lekceważenie.<br>Czasem przychodziło mu na myśl, że gdyby zdołał ukrzepić się silnie w sobie, <br>może by przełamał zmorę uroku i stał się znów tym co dawniej. Kiedy właśnie <br>na to skrzepienie nie mógł się zdobyć żadną miarą. Wola jego była bezwładna <br>i chora. Skąd mu chcieć, zapragnąć żywo?<br>Znów kroki, szelest sajetowej jubki - wojewodzina, małżonka. Pewnym ruchem podniosła <br>zasłonę i pojawiła się w drzwiach tak nagle, że nawet nie zdążył udać snu.<br>- Nie śpicie, jegomość panie mężu - stwierdziła z zadowoleniem, przysiadając <br>na brzegu tapczana. - Ważnego mamy gościa, pana marszałka koronnego...<br>- Już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego