Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
jął wydobywać mokre cegły z nie zaschniętego jeszcze muru.
Patrzyła na jego robotę z cichym smutkiem osoby, która swe dzieło zmarnowane. Stała nieruchomo i nawet nie wiedziała jeszcze, co z tej destrukcyjnej pracy wyniknie. To tylko czuła w owej chwili, że do tego chłopca o czarnych, lśniących włosach można mieć bezwzględne zaufanie.
Wybrawszy z muru wszystko, co nosiło ślady świeżej roboty, Hubert wstał i rozkazał:
- A teraz daj mi jakąś deseczkę.
Dziewczynka namyślała się chwilkę.
- Czy to mogą być klepki? - zapytała.
- Byle nie z głowy pana Hipolita Zasobka - zastrzegł poważnie.
Parsknęli śmiechem.
- Nie. Z beczki - wyjaśniła.
- Niechże będą klepki - zgodził się
jął wydobywać mokre cegły z nie zaschniętego jeszcze muru. <br>Patrzyła na jego robotę z cichym smutkiem osoby, która swe dzieło zmarnowane. Stała nieruchomo i nawet nie wiedziała jeszcze, co z tej destrukcyjnej pracy wyniknie. To tylko czuła w owej chwili, że do tego chłopca o czarnych, lśniących włosach można mieć bezwzględne zaufanie.<br>Wybrawszy z muru wszystko, co nosiło ślady świeżej roboty, Hubert wstał i rozkazał: <br>- A teraz daj mi jakąś deseczkę. <br>Dziewczynka namyślała się chwilkę. <br>- Czy to mogą być klepki? - zapytała. <br>- Byle nie z głowy pana Hipolita Zasobka - zastrzegł poważnie. <br>Parsknęli śmiechem. <br>- Nie. Z beczki - wyjaśniła. <br>- Niechże będą klepki - zgodził się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego